"nie głupie pytanie"...
z moich wypowiedzi może wynikać że jestem przeciw Eko, ale nie jestem przeciw Eko, tylko mam uzasadnione obawy o jakość olejów Eko. Bo tak jak pisałem Norma to nie Jakość (w sensie lepsze smarowanie, absolutnie nie!).
Cały czas podkreślam że żadna Klasa Jakościowa oleju nie musi przekładać się na jego "genialne" własności fizyko-chemiczne.
Czyli może być że olej "X" Klasy SM może być do dupy jakościowo z pośród innych w tej samej grupie. Tak jak Olej "X" Klasy SG może być genialny w swojej grupie.
Wszystko opiera się na tym czy dany silnik może być smarowany przez określoną Normę jakościową.
Takie rzeczy określa Producent i on bierze odpowiedzialność za to co napisał.
Niestety zdarza się tak że to co zalecił Producent po prostu się nie sprawdza i potem ASO takiego Producenta wycofuje się z wytycznych i przy wizytach w ASO informuje o zmianach co do zaleceń.
Czyli korekta zaleceń Producenta w postaci Bulletinów Serwisowych dla ASO jak i co należy zmienić. Zdarza się że dotyczy to Klasy jakościowej Oleju. Mówiąc krótko ... przeholowali, na papierze wyglądało dobrze w rzeczywistości przybywało usterek aut na gwarancji.
ok, Więc po co i do czego jest long life?
Jak wszystko na tym świecie, regulowane jest przez modę, trendy, lobby... i księgowych, z czego można wyłączyć wszystko, prócz księgowych.
Firmy motoryzacyjne non stop sondują rynek co do "potrzeb klienta".
Okazało się że jest duża grupa użytkowników (czytaj floty i generalnie transport kołowy) która też szuka oszczędności i szlag ich trafia, jak co 2 miesiące ma jechać na wymianę oleju, a wiadomo że na auto w lizingu absolutnie wszystko trzeba robić w ASO i na wszystko trzeba mieć Fakturę. Dopóki auto należy do banku a nie do firmy to jedyne miejsce gdzie może pojechać to do ASO lub innego warsztatu na który ma umowę servisową.
Wiec nagminnie były przekraczane interwały wymian na olejach "normalnych". Koncerny produkujące oleje wyszły temu na przeciw, wprowadzając na rynek grupę olejów "long life".
Long life brzmi bardzo ładnie i sugeruje za razem że to jest "coś" co jest trwałe! że szok! ... i o to chodziło. Pojechać i wydać kasę 1 raz a nie 2 razy - to oszczędność?! - tak? ...no więc nie płacą 600zł na przeglądzie co 15 tys. tylko 600zł co 30 tys - czyli jak byś nie liczył 600zł jesteś do przodu razy utrzymanie 120 samochodów w firmie to masz 600zł x 120 samochodów ... to policz kase....
Wiec co to jest "long life", no jest to sposób na oszczędzanie, a wiadomo powszechnie że oszczędzanie to wydatki. Czyli jak coś jest tanio to będzie drogo
. Czyli jak kupisz auto po flocie to nie licz że tam był Super Hiper olej - tylko "long life". Do tego cześć flot jest na autach markowych jak Toyota, bo wiadomo że Toyota nawet z floty się sprzeda (choć by silnika nie miała) bo T ma wyrobioną na rynku markę
.
Czyli nie dość że zarabiali flociarze na oszczędzaniu auta to i po 4 latach nie stracili wiele na odsprzedaży, jest pięknie
.
No więc już rysuje się nam co to jest "long life". To wyjście na przeciw określonym klientom. Obniżenie kosztów serwisu. Czy Ty się wpisujesz w tę grupę? - to odpowiedz sobie sam.
Nie ma innego uzasadnienia olej "long life" - jak obniżenie kosztów serwisu!!!
no właśnie odbiorca indywidualny tak pomyśli: wow... zrobili coś co wytrzymuje długo - musi być coś dobrego! - niestety, nigdy w życiu ! nie w tym przypadku!
.
no wydaje się słusznie, z tym że pomyśl "większa możliwość akumulacji zanieczyszczeń" czyli baaaardzo szybko, szybciej niż przeciętny olej będzie chłonąć ups (uboczne produkty spalania) a olej jest ten sam! on nie zwiększa swojej pojemności chłonięcia, on ma ją ograniczoną, jak by tak chłonął i chłonął to się zrobi towot.
Czyli przeciwnie, "long life" ma obniżoną zdolność chłonięcia właśnie dlatego bo się za szybko nie "nasycił" on ma się dopiero nasycić po 30 a nawet w niektórych przypadkach 50 tys km nasycić, tyle czasu trzeba aby wchłonął zanieczyszczenia.
To jest jego główna zaleta - oszczędzanie ale nie silnika a kosztów serwisu. Ten samochód i tak po 5 latach pójdzie na plac do handlarza.
Jeśli producent dopuszcza stosowanie olejów "long life" - to pytam kto się odważy podważyć zdanie Producenta? jest taki?
Dlatego podkreślam to co jest często w ofertach olejowych (różnych olejów) stosować gw zaleceń Producenta lub "wg własnego doświadczenia" . Jeśli ktoś ma takie doświadczenie i widzi żę w Normie Jakościowej Producenta istnieje alternatywa dla olejów innych niż "long life", to nie powinien się tego bać.
Gdyby mnie pytano co ty lejesz?
No to ja mówię otwarcie, ja do swoich samochodów nigdy w życiu nie zaleję "long life", nawet Producent mi wskażę jako "jedyny" to ja go i tak nie naleję. (to moja filozofia
).
Trzeba sobie zdawać sprawę że naprawdę nienowocześnie w dzisiejszych czasach brzmi, jeśli w instrukcji obsługi pisze żę wymiana po 15 tys km. Co to za przebieg? co to jest lata 90te? ... to jest coś wymiana po 30 -50 tys... to jest olej! ... to jest silnik! ...no, ba ... gratulować !
.
Coraz bardziej interwał wymiany przy 15 tys a nie daj matko 10 tys km podważa wiarygodność, rangę, Producenta.
Inżynierowie się na ten temat nie wypowiadają, jedyne wypowiedzi znajdziesz ze strony tych którzy to lansują lub księgowych.
Ja nie twierdzę że przy flocie nie jest to uzasadnione! - moim zdaniem jest to słuszne, logiczne i uzasadnione ekonomicznie i ok, niech oni to stosują.
Natomiast czy warto stosować przez przeciętnego użytkownika który robi rocznie 12-20tys km ? dyskusyjne. No ja nie naleję.
Dlaczego?
Wystarczy wziąć pod uwagę warunki użytkowania samochodu. Taki z floty to lata non stop wiec olej (przy dolewkach) w miarę zachowuje parametry.
Ja, jeżdżę na krótkie trasy i małe dystanse, czyli w około komina, w weekend stoję, czasem stoję 4 dni, czasem jadę dalej, jak to prywatnie, jest rożnie.
Podczas takiego użytkowania, w wyniku procesu spalania (powietrze - a w powietrzu jest wilgoć! paliwa w paliwie są zanieczyszczenia i ups,) z czasem w silniku skrapla się para wodna, która krąży w tym oleju tworząc emulsję. Taką emulsję można doświadczyć gdy pod korkiem stworzy się tzw. "masło". Widać wtedy że auto jest bujane po mieście i na krótkie trasy a odpowietrzenie skrzyni korbowej nie nadąża z odparowaniem H20.
I mając taki olej "long life" co Ci to da? ...masz emulsję = gówno w silniku które chcesz by krążyło przez 30 tys km ? - tak?
Jak ten twój silnik ma to wytrzymać?
To nie jest tak że olej "long life" zapewnia |long life" silnikowi. NIe! Taki olej zapewnia że masz na razie oszczędności.... ale jak mówiłem co jest tanio będzie drogo, czyli za parę lat do wymiany panewki. To będzie miało swoje konsekwencje.
Zatem jeśli "Long life" to samochód musi być goniony - to ma jeździć non stop, jeden wysiada drugi wsiada i heja ... wtedy "long life" ok.
Jeśli myślisz że nalejesz taki "long life" i jak mówisz zachowasz standardowy interwał wymiany - to ten olej będzie czysty
, po prostu czysty! on nie zdąży wchłonąć zanieczyszczeń silnika, one zostaną w silniku.
Jeśli chcesz uzyskać taki efekt jak Ci się wydaje (olej lepiej o własnościach dużej akumulacji zanieczyszczeń) to musisz kupować oleje dedykowane do diesla i lać do benzyniaka (najczęściej jest ACEA A3/B3) no nie zalecałbym tu samego B4 lub C3, bo benzynie to może zaszkodzić.
Dlatego utarło się kiedyś że Castrol jest do dupy bo on za mocno czyści silnik, no właśnie, czyli to jest to czego byś oczekiwał od "long lifa" ... to to ma np. olej z dopiskiem "turbo-diesel", on tak chłonie szybko sadze że przy 10tys km przy jeździe 15tys km na rok że już przy 12tys km zaczyna się robić coś w rodzaju "pulpy" nie olej - czyli tak mocno chłodnie sadze że trzeba go czasem szybciej zmienić bo jest "przesycony", ale "long life" ...to spodziewałbym się że przy tym przebiegu byłby żółty. Ci co jeżdżą dieslem najlepiej to wiedzą, jeśli olej po 500km jest czarny lub "spadziowy" tzn że ma odpowiedni TBN bardzo dobrze chłonie sadzę i zanieczyszczenia - widać żę to dobry olej. Jeśli po 500km (w dieslu) olej dalej jest żółty - no to fatalnie, źle dobrany olej, to wszystko się odkłada w silniku.
Wiesz już, do czego jest "long life"? Jak masz go wylać po 15 tys km to szkoda go zalewać bo będzie nieprzepracowany.
Jak by to było takie wspaniałe - to wszystkie powinny być "long life".... a jednak nie są, i całe szczęście!
z moich wypowiedzi może wynikać że jestem przeciw Eko, ale nie jestem przeciw Eko, tylko mam uzasadnione obawy o jakość olejów Eko. Bo tak jak pisałem Norma to nie Jakość (w sensie lepsze smarowanie, absolutnie nie!).
Cały czas podkreślam że żadna Klasa Jakościowa oleju nie musi przekładać się na jego "genialne" własności fizyko-chemiczne.
Czyli może być że olej "X" Klasy SM może być do dupy jakościowo z pośród innych w tej samej grupie. Tak jak Olej "X" Klasy SG może być genialny w swojej grupie.
Wszystko opiera się na tym czy dany silnik może być smarowany przez określoną Normę jakościową.
Takie rzeczy określa Producent i on bierze odpowiedzialność za to co napisał.
Niestety zdarza się tak że to co zalecił Producent po prostu się nie sprawdza i potem ASO takiego Producenta wycofuje się z wytycznych i przy wizytach w ASO informuje o zmianach co do zaleceń.
Czyli korekta zaleceń Producenta w postaci Bulletinów Serwisowych dla ASO jak i co należy zmienić. Zdarza się że dotyczy to Klasy jakościowej Oleju. Mówiąc krótko ... przeholowali, na papierze wyglądało dobrze w rzeczywistości przybywało usterek aut na gwarancji.
ok, Więc po co i do czego jest long life?
Jak wszystko na tym świecie, regulowane jest przez modę, trendy, lobby... i księgowych, z czego można wyłączyć wszystko, prócz księgowych.
Firmy motoryzacyjne non stop sondują rynek co do "potrzeb klienta".
Okazało się że jest duża grupa użytkowników (czytaj floty i generalnie transport kołowy) która też szuka oszczędności i szlag ich trafia, jak co 2 miesiące ma jechać na wymianę oleju, a wiadomo że na auto w lizingu absolutnie wszystko trzeba robić w ASO i na wszystko trzeba mieć Fakturę. Dopóki auto należy do banku a nie do firmy to jedyne miejsce gdzie może pojechać to do ASO lub innego warsztatu na który ma umowę servisową.
Wiec nagminnie były przekraczane interwały wymian na olejach "normalnych". Koncerny produkujące oleje wyszły temu na przeciw, wprowadzając na rynek grupę olejów "long life".
Long life brzmi bardzo ładnie i sugeruje za razem że to jest "coś" co jest trwałe! że szok! ... i o to chodziło. Pojechać i wydać kasę 1 raz a nie 2 razy - to oszczędność?! - tak? ...no więc nie płacą 600zł na przeglądzie co 15 tys. tylko 600zł co 30 tys - czyli jak byś nie liczył 600zł jesteś do przodu razy utrzymanie 120 samochodów w firmie to masz 600zł x 120 samochodów ... to policz kase....
Wiec co to jest "long life", no jest to sposób na oszczędzanie, a wiadomo powszechnie że oszczędzanie to wydatki. Czyli jak coś jest tanio to będzie drogo


Czyli nie dość że zarabiali flociarze na oszczędzaniu auta to i po 4 latach nie stracili wiele na odsprzedaży, jest pięknie

No więc już rysuje się nam co to jest "long life". To wyjście na przeciw określonym klientom. Obniżenie kosztów serwisu. Czy Ty się wpisujesz w tę grupę? - to odpowiedz sobie sam.
Nie ma innego uzasadnienia olej "long life" - jak obniżenie kosztów serwisu!!!
Zamieszczone przez Arpuc
Zobacz posta

Zamieszczone przez Arpuc
Zobacz posta
Czyli przeciwnie, "long life" ma obniżoną zdolność chłonięcia właśnie dlatego bo się za szybko nie "nasycił" on ma się dopiero nasycić po 30 a nawet w niektórych przypadkach 50 tys km nasycić, tyle czasu trzeba aby wchłonął zanieczyszczenia.
To jest jego główna zaleta - oszczędzanie ale nie silnika a kosztów serwisu. Ten samochód i tak po 5 latach pójdzie na plac do handlarza.
Jeśli producent dopuszcza stosowanie olejów "long life" - to pytam kto się odważy podważyć zdanie Producenta? jest taki?
Dlatego podkreślam to co jest często w ofertach olejowych (różnych olejów) stosować gw zaleceń Producenta lub "wg własnego doświadczenia" . Jeśli ktoś ma takie doświadczenie i widzi żę w Normie Jakościowej Producenta istnieje alternatywa dla olejów innych niż "long life", to nie powinien się tego bać.
Gdyby mnie pytano co ty lejesz?
No to ja mówię otwarcie, ja do swoich samochodów nigdy w życiu nie zaleję "long life", nawet Producent mi wskażę jako "jedyny" to ja go i tak nie naleję. (to moja filozofia

Trzeba sobie zdawać sprawę że naprawdę nienowocześnie w dzisiejszych czasach brzmi, jeśli w instrukcji obsługi pisze żę wymiana po 15 tys km. Co to za przebieg? co to jest lata 90te? ... to jest coś wymiana po 30 -50 tys... to jest olej! ... to jest silnik! ...no, ba ... gratulować !

Coraz bardziej interwał wymiany przy 15 tys a nie daj matko 10 tys km podważa wiarygodność, rangę, Producenta.
Inżynierowie się na ten temat nie wypowiadają, jedyne wypowiedzi znajdziesz ze strony tych którzy to lansują lub księgowych.
Ja nie twierdzę że przy flocie nie jest to uzasadnione! - moim zdaniem jest to słuszne, logiczne i uzasadnione ekonomicznie i ok, niech oni to stosują.
Natomiast czy warto stosować przez przeciętnego użytkownika który robi rocznie 12-20tys km ? dyskusyjne. No ja nie naleję.
Dlaczego?
Wystarczy wziąć pod uwagę warunki użytkowania samochodu. Taki z floty to lata non stop wiec olej (przy dolewkach) w miarę zachowuje parametry.
Ja, jeżdżę na krótkie trasy i małe dystanse, czyli w około komina, w weekend stoję, czasem stoję 4 dni, czasem jadę dalej, jak to prywatnie, jest rożnie.
Podczas takiego użytkowania, w wyniku procesu spalania (powietrze - a w powietrzu jest wilgoć! paliwa w paliwie są zanieczyszczenia i ups,) z czasem w silniku skrapla się para wodna, która krąży w tym oleju tworząc emulsję. Taką emulsję można doświadczyć gdy pod korkiem stworzy się tzw. "masło". Widać wtedy że auto jest bujane po mieście i na krótkie trasy a odpowietrzenie skrzyni korbowej nie nadąża z odparowaniem H20.
I mając taki olej "long life" co Ci to da? ...masz emulsję = gówno w silniku które chcesz by krążyło przez 30 tys km ? - tak?
Jak ten twój silnik ma to wytrzymać?
To nie jest tak że olej "long life" zapewnia |long life" silnikowi. NIe! Taki olej zapewnia że masz na razie oszczędności.... ale jak mówiłem co jest tanio będzie drogo, czyli za parę lat do wymiany panewki. To będzie miało swoje konsekwencje.
Zatem jeśli "Long life" to samochód musi być goniony - to ma jeździć non stop, jeden wysiada drugi wsiada i heja ... wtedy "long life" ok.
Jeśli myślisz że nalejesz taki "long life" i jak mówisz zachowasz standardowy interwał wymiany - to ten olej będzie czysty

Jeśli chcesz uzyskać taki efekt jak Ci się wydaje (olej lepiej o własnościach dużej akumulacji zanieczyszczeń) to musisz kupować oleje dedykowane do diesla i lać do benzyniaka (najczęściej jest ACEA A3/B3) no nie zalecałbym tu samego B4 lub C3, bo benzynie to może zaszkodzić.
Dlatego utarło się kiedyś że Castrol jest do dupy bo on za mocno czyści silnik, no właśnie, czyli to jest to czego byś oczekiwał od "long lifa" ... to to ma np. olej z dopiskiem "turbo-diesel", on tak chłonie szybko sadze że przy 10tys km przy jeździe 15tys km na rok że już przy 12tys km zaczyna się robić coś w rodzaju "pulpy" nie olej - czyli tak mocno chłodnie sadze że trzeba go czasem szybciej zmienić bo jest "przesycony", ale "long life" ...to spodziewałbym się że przy tym przebiegu byłby żółty. Ci co jeżdżą dieslem najlepiej to wiedzą, jeśli olej po 500km jest czarny lub "spadziowy" tzn że ma odpowiedni TBN bardzo dobrze chłonie sadzę i zanieczyszczenia - widać żę to dobry olej. Jeśli po 500km (w dieslu) olej dalej jest żółty - no to fatalnie, źle dobrany olej, to wszystko się odkłada w silniku.
Wiesz już, do czego jest "long life"? Jak masz go wylać po 15 tys km to szkoda go zalewać bo będzie nieprzepracowany.
Jak by to było takie wspaniałe - to wszystkie powinny być "long life".... a jednak nie są, i całe szczęście!
Comment