Nie będę pisał na forum ale też potrzebuję pomocy no i się "pochwalę" ... bo trochę szczęścia mimo wszystko miałem.
6:30 dziś wiało, ale nietypowo, bo nie cały czas, a takimi jakby zrywami, buda się rusza ale tylko chwilami. Wyjechałem z zabudowań wisoki i do kolejnej wioski kawałek pola i topole ...jebane. (mogłem jechać na około ale nie pomyślałem że tak będzie bo bywało, że wiało jednostajnie mocniej, ale mało spadało.
Ciemno, chwilami poruszy budą, leje mokro, wszystko się świeci i czarna noc, a jedocześnie snop światła nie klei się do asfaltu, trudne warunki, ale drogę znam na pamieć, jade około 70km/h.
Nagle słyszę pierwszy huk jakby ktoś walnął kasztanem w dach, cisza i nagle efekt jakby mi ktoś walnął szpadlem tak wzdłuż karoserii. Odruchowo głowę schowałem za słupek A, bo nie chciałem dostać gdyby szybe coś jednak przebiło. Widze że coś walło w zderzak maskę szybę i dach i się rozleciało, przetarłem i nie dostrzegam uszkodzeń szyby.
Jadę z kolega a on się drze, spier..amy! ..Myślę sobie skoro szyba cała to może reszta też, ale po takim huku łamanej gałęzi to pewnie będa straty.
Na parkingu zerknąłem że jedynie klosz pobity, ale przyjdę jak jasno będzie ocenić szkody.
No i po 9 tej oglądam i o dziwo widzę gałąź tak nieco cieńszą niż nadgarstek wbita w lampę i wyjmuję ją, ale patrze a ta gałąź siedzi aż do nadkola ... pozrywane kable ale nadkola nie przebiło. Macam lampę a ona cała się klekocze, bo myślałem że tylko klosz zbity że gałąź walneła na płasko... ale nie taka "dzida" 2m szła wprost jak rzucona w lampę ale podmuch ja połamał o szybę i dach i się rozleciała.
tak że tylko lampa rozwalona i nieco błotnik podrapany ale po wytarciu prawie nie ma śladu. Tak że nie mam nic do malowania z czego się cieszę.
No i tu nie mam doświadczenia, coś podpowiecie?
Skoro jest to droga publiczna (jeszcze nie wiem czyja) zrobiłem foto jak wracałem, to mogę się starać o odszkodowanie? no i jakie szanse?
Jak wracałem tą samą trasą to posprzątali bo konarów było masa.
6:30 dziś wiało, ale nietypowo, bo nie cały czas, a takimi jakby zrywami, buda się rusza ale tylko chwilami. Wyjechałem z zabudowań wisoki i do kolejnej wioski kawałek pola i topole ...jebane. (mogłem jechać na około ale nie pomyślałem że tak będzie bo bywało, że wiało jednostajnie mocniej, ale mało spadało.
Ciemno, chwilami poruszy budą, leje mokro, wszystko się świeci i czarna noc, a jedocześnie snop światła nie klei się do asfaltu, trudne warunki, ale drogę znam na pamieć, jade około 70km/h.
Nagle słyszę pierwszy huk jakby ktoś walnął kasztanem w dach, cisza i nagle efekt jakby mi ktoś walnął szpadlem tak wzdłuż karoserii. Odruchowo głowę schowałem za słupek A, bo nie chciałem dostać gdyby szybe coś jednak przebiło. Widze że coś walło w zderzak maskę szybę i dach i się rozleciało, przetarłem i nie dostrzegam uszkodzeń szyby.
Jadę z kolega a on się drze, spier..amy! ..Myślę sobie skoro szyba cała to może reszta też, ale po takim huku łamanej gałęzi to pewnie będa straty.
Na parkingu zerknąłem że jedynie klosz pobity, ale przyjdę jak jasno będzie ocenić szkody.
No i po 9 tej oglądam i o dziwo widzę gałąź tak nieco cieńszą niż nadgarstek wbita w lampę i wyjmuję ją, ale patrze a ta gałąź siedzi aż do nadkola ... pozrywane kable ale nadkola nie przebiło. Macam lampę a ona cała się klekocze, bo myślałem że tylko klosz zbity że gałąź walneła na płasko... ale nie taka "dzida" 2m szła wprost jak rzucona w lampę ale podmuch ja połamał o szybę i dach i się rozleciała.
tak że tylko lampa rozwalona i nieco błotnik podrapany ale po wytarciu prawie nie ma śladu. Tak że nie mam nic do malowania z czego się cieszę.
No i tu nie mam doświadczenia, coś podpowiecie?
Skoro jest to droga publiczna (jeszcze nie wiem czyja) zrobiłem foto jak wracałem, to mogę się starać o odszkodowanie? no i jakie szanse?
Jak wracałem tą samą trasą to posprzątali bo konarów było masa.
Comment