Pojawił się nowy dział na forum poświęcony pielęgnacji naszych aut więc postanowiłem napisać drobne wprowadzenie do tematu dla osób które chciałyby się tym zając, ale nigdy tego nie robiły.
Załóżmy, że nabyłeś w końcu swoją wymarzoną - dajmy na to kilku(nasto)letnią - Hondę i chciałbyś aby jej lakier wyglądał tak jak lakier na wypucowanych autach kolegów
Wierz mi - to naprawdę nie jest takie trudne. Zakładając oczywiście, że nie kupiłeś auta poobcieranego z każdej strony albo przeżartego na wylot przez rdzę
Wystarczy poświęcić trochę czasu i niestety trochę pieniędzy a auto będzie wyglądało przyzwoicie.
Niestety pierwszym i tak naprawdę najdroższym etapem jest naprawienie powłoki lakierniczej. Auta kupujemy w różnym stanie ale niestety tego etapu nie da się pominąć. No bo jaki ma sens np. polerowanie błotnika który jest w połowie zżarty przez rdzę?
Ok, zakładamy, że lakier mamy w miarę zdrowy, wszystkie elementy karoserii są obecne i uporaliśmy się z "rudą". Co dalej? Jeśli auto nie jest nowe a wręcz ma już na karku parę ładnych wiosen na początek zdecydowanie proponuję nabyć glinkę do czyszczenia karoserii. Wystarczy miękka glinka która jest moim zdaniem bardziej uniwersalna. Nie jest ona tania, ale spokojnie możecie się zrzucić we 2-3 osoby na taką glinkę ponieważ używa się jej - w zależności od dalszej pielęgnacji auta - raz na kilka ładnych lat. Jak to działa? Najpierw myjemy dokładnie auto - jeśli jest taka możliwość to zdecydowanie polecam dobrej jakości delikatny szampon przeznaczony do samochodu, wiadro i gąbkę zamiast ostrego ciśnienia lancy na automyjni. Ale nie każdy jak wiadomo ma na to warunki. Użycie glinki ma to do siebie, że nie musimy suszyć auta. Wręcz przeciwnie - auto musi być mokre! Dobrze więc zaopatrzyć się w spryskiwacz który zapewne znajdziecie w każdym sklepie z artykułami do pielęgnacji roślin tudzież w innym Obi czy Leroy Merlin i napełnić go czystą wodą. Bierzemy kawałek glinki, formujemy z niego płaski podłużny kawałek który kładziemy sobie na opuszkach palców (pomijając kciuk oczywiście
). Spryskujemy dany element karoserii obficie wodą i zarzynamy go masować glinką kolistymi ruchami. Tak jak byście posługiwali się gąbką. Na początku będzie to przychodziło z trudem ale już po chwili glinka w magiczny sposób będzie się ślizgała po wyczyszczonej powierzchni. I to jest efekt do którego dążymy. Pocieramy do momentu aż glinka będzie się ślizgała po lakierze. Pamiętajcie żeby cały czas nawilżać powierzchnię i skupcie się na jednym elemencie na raz. Rodzi się pytanie po co taka glinka i czy można z niej zrezygnować. Zdecydujcie sami ale dzięki jej użyciu usuwacie cały nagromadzony na lakierze przez lata nalot. Otrzymujecie idealnie gładką powierzchnię przygotowaną do dalszej obróbki. Wierzcie mi, że z takiej powierzchni łatwiej schodzi brud podczas kolejnych myć.
Mamy gładkie, oczyszczone auto. Zatroszczmy się o teraz oto żeby było suche. Etap glinki to jedyny etap pielęgnacji podczas którego auto musi być mokre. Najlepiej do wysuszenia nadaje się duży miękki ręcznik, ale musi to być taki który nie będzie pylił i nie zostawi nam na aucie niepotrzebnego "futra"
Gdy już mamy suche auto bierzemy w garść pastę do usuwania rys. Postępujcie tutaj zgodnie z zaleceniami producenta pasty ponieważ określone pasty wymagają określonego stosowania (zacienione miejsce, pełne słońce, nagrzany lakier itp). Bierzemy miękką gąbkę przeznaczoną do nakładania tego typu past i nakładamy pastę zgodnie z instrukcją. Po lekkim przyschnięciu pasty spolerowujemy ją miękką ściereczką najlepiej z mikrofibry. Ten etap najlepiej również robić partiami - jeden element karoserii na raz. Na zakończenie powinniśmy otrzymać efekt o który nam chodziło czyli ładnie błyszczące auto. Jednak to nie koniec. Mamy doprowadzony do błysku lakier, ale przed nami kolejny bardzo ważny etap którego nie można pominąć - zabezpieczenie lakieru.
Kolejny dylemat przed nami - wosk czy sealant? Najpopularniejsze obecnie woski naturalne to woski klasy Carnauba często z domieszką wosku pszczelego. Warto wybierać wosk twardy bo moim zdaniem łatwiej się go spolerowuje. Alternatywą wosku jest tzw. sealant. Cóż to jest? Sealant jest produktem syntetycznym często nazywany woskiem syntetycznym. Nakładanie i ścieranie sealantu jest dużo łatwiejsze niż nakładanie tradycyjnego wosku. Ponadto sealanty są bardziej trwałe oraz wytrzymują wyższe temperatury bez utraty swoich właściwości. Sposób nakładania wosku jak i sealanta jest zbliżony - nakładamy niewielką ilość za pomocą mikrofibry i po lekkim przyschnięciu spolerowujemy. Są i tacy entuzjaści którzy stosują sealant jako wierzchnią warstwę zabezpieczającą a na to stosują jeszcze wosk. I to z grubsza tyle. Powinniśmy otrzymać pięknie błyszczące auto.
Całą powyższą operację (pomijając etap glinkowania) w miarę możliwości powinniśmy stosować 3-4 razy do roku. A jak warto zadbać o auto pomiędzy tymi zabiegami? Myślę że warto się zaopatrzyć w produkt określany jako detailer. Zapobiega on zmatowieniu lakieru, chroni przed czynnikami atmosferycznymi oraz drobnymi zarysowaniami. Ma on tę zaletę, że niektóre detailery nie wymagają polerowania po naniesieniu. Wystarczy zaledwie parę minut i auto znowu lśni (np. po tygodniu ulewnego deszczu).
Gama dostępnych produktów jest bardzo bogata.
Ja ze swojej strony mogę polecić:
glinka - Bilt Hamber, Meguiar's
pasta - Formula1 Scratch Out, Meguiar's SwirlX
sealant - Poorboy's World EX
wosk - Collinite, Soft99, Dodo Juice, K2, Sonax, Farecla
detailer - Meguiar's, Poorboy's World, Dodo Juice, Formula1
Załóżmy, że nabyłeś w końcu swoją wymarzoną - dajmy na to kilku(nasto)letnią - Hondę i chciałbyś aby jej lakier wyglądał tak jak lakier na wypucowanych autach kolegów


Niestety pierwszym i tak naprawdę najdroższym etapem jest naprawienie powłoki lakierniczej. Auta kupujemy w różnym stanie ale niestety tego etapu nie da się pominąć. No bo jaki ma sens np. polerowanie błotnika który jest w połowie zżarty przez rdzę?

Ok, zakładamy, że lakier mamy w miarę zdrowy, wszystkie elementy karoserii są obecne i uporaliśmy się z "rudą". Co dalej? Jeśli auto nie jest nowe a wręcz ma już na karku parę ładnych wiosen na początek zdecydowanie proponuję nabyć glinkę do czyszczenia karoserii. Wystarczy miękka glinka która jest moim zdaniem bardziej uniwersalna. Nie jest ona tania, ale spokojnie możecie się zrzucić we 2-3 osoby na taką glinkę ponieważ używa się jej - w zależności od dalszej pielęgnacji auta - raz na kilka ładnych lat. Jak to działa? Najpierw myjemy dokładnie auto - jeśli jest taka możliwość to zdecydowanie polecam dobrej jakości delikatny szampon przeznaczony do samochodu, wiadro i gąbkę zamiast ostrego ciśnienia lancy na automyjni. Ale nie każdy jak wiadomo ma na to warunki. Użycie glinki ma to do siebie, że nie musimy suszyć auta. Wręcz przeciwnie - auto musi być mokre! Dobrze więc zaopatrzyć się w spryskiwacz który zapewne znajdziecie w każdym sklepie z artykułami do pielęgnacji roślin tudzież w innym Obi czy Leroy Merlin i napełnić go czystą wodą. Bierzemy kawałek glinki, formujemy z niego płaski podłużny kawałek który kładziemy sobie na opuszkach palców (pomijając kciuk oczywiście

Mamy gładkie, oczyszczone auto. Zatroszczmy się o teraz oto żeby było suche. Etap glinki to jedyny etap pielęgnacji podczas którego auto musi być mokre. Najlepiej do wysuszenia nadaje się duży miękki ręcznik, ale musi to być taki który nie będzie pylił i nie zostawi nam na aucie niepotrzebnego "futra"

Gdy już mamy suche auto bierzemy w garść pastę do usuwania rys. Postępujcie tutaj zgodnie z zaleceniami producenta pasty ponieważ określone pasty wymagają określonego stosowania (zacienione miejsce, pełne słońce, nagrzany lakier itp). Bierzemy miękką gąbkę przeznaczoną do nakładania tego typu past i nakładamy pastę zgodnie z instrukcją. Po lekkim przyschnięciu pasty spolerowujemy ją miękką ściereczką najlepiej z mikrofibry. Ten etap najlepiej również robić partiami - jeden element karoserii na raz. Na zakończenie powinniśmy otrzymać efekt o który nam chodziło czyli ładnie błyszczące auto. Jednak to nie koniec. Mamy doprowadzony do błysku lakier, ale przed nami kolejny bardzo ważny etap którego nie można pominąć - zabezpieczenie lakieru.
Kolejny dylemat przed nami - wosk czy sealant? Najpopularniejsze obecnie woski naturalne to woski klasy Carnauba często z domieszką wosku pszczelego. Warto wybierać wosk twardy bo moim zdaniem łatwiej się go spolerowuje. Alternatywą wosku jest tzw. sealant. Cóż to jest? Sealant jest produktem syntetycznym często nazywany woskiem syntetycznym. Nakładanie i ścieranie sealantu jest dużo łatwiejsze niż nakładanie tradycyjnego wosku. Ponadto sealanty są bardziej trwałe oraz wytrzymują wyższe temperatury bez utraty swoich właściwości. Sposób nakładania wosku jak i sealanta jest zbliżony - nakładamy niewielką ilość za pomocą mikrofibry i po lekkim przyschnięciu spolerowujemy. Są i tacy entuzjaści którzy stosują sealant jako wierzchnią warstwę zabezpieczającą a na to stosują jeszcze wosk. I to z grubsza tyle. Powinniśmy otrzymać pięknie błyszczące auto.
Całą powyższą operację (pomijając etap glinkowania) w miarę możliwości powinniśmy stosować 3-4 razy do roku. A jak warto zadbać o auto pomiędzy tymi zabiegami? Myślę że warto się zaopatrzyć w produkt określany jako detailer. Zapobiega on zmatowieniu lakieru, chroni przed czynnikami atmosferycznymi oraz drobnymi zarysowaniami. Ma on tę zaletę, że niektóre detailery nie wymagają polerowania po naniesieniu. Wystarczy zaledwie parę minut i auto znowu lśni (np. po tygodniu ulewnego deszczu).
Gama dostępnych produktów jest bardzo bogata.
Ja ze swojej strony mogę polecić:
glinka - Bilt Hamber, Meguiar's
pasta - Formula1 Scratch Out, Meguiar's SwirlX
sealant - Poorboy's World EX
wosk - Collinite, Soft99, Dodo Juice, K2, Sonax, Farecla
detailer - Meguiar's, Poorboy's World, Dodo Juice, Formula1
Comment