Mieliście jakieś doświadczenia z wypadkami/kolizjami i udzielaniem pierwszej pomocy na drodze? Zapraszam do opisywania.
Ogłoszenie
Collapse
No announcement yet.
Wasze doświadczenia
Collapse
X
-
Ja mam pewne doświadczenia z udzielaniem pomocy. Mogę napisać, że warto sobie odświeżać co jakiś czas podstawy udzielania pomocy takie jak np ułożenie w pozycji bocznej ustalonej. Jak jest się na miejscu i trzeba udzielać pomocy stres nie ułatwia przypominania sobie co i jak. Najważniejsze jest jednak mieć w aucie dobrze wyposażoną apteczkę z bandażami itd. Bez tego ani rusz.
-
Zamieszczone przez nitro_gbm Zobacz postaMogę napisać, że warto sobie odświeżać co jakiś czas podstawy udzielania pomocy takie jak np ułożenie w pozycji bocznej ustalonej.
Co możemy bezpiecznie dla poszkodowanego zrobić, to przede wszystkim podjąć próby zatamowania ewentualnych krwotoków, wyłączyć silnik, a nawet jak nie pracuje, to przekręcić kluczyk w pozycję "OFF", zabezpieczyć miejsce zdarzenia, żeby inny pojazd na to nie najechał, itp.Last edited by rob1_s; 28-03-2022, 13:17.
Comment
-
Jeżdżę już ponad 22 lata za kółkiem i całe szczęście, nie musiałem udzielać nikomu pomocy w wypadku.. jedynie przy awariach aut czasem.. ale przyznam, że mimo, że człowiek już nie ma 20lat, to trochę bym się bał, co należy zrobić w pierwszej kolejności z poszkodowanym.. jak jest przytomny to ok, ale jak jest nie przytomny ? I np. sprawdzając puls okazuje się, że nie ma ? To co należy robić ? Wydaje mi się, że trzeba wyciągać i robić masaż serca... chyba bym tak zrobił, chodź nie wiem czy to dobrze..
Comment
-
Grzechu, jeżeli klient nie ma funkcji życiowych (oddech, akcja serca), to kręgosłup jest najmniejszym zmartwieniem. Priorytetem jest podjęcie RKO (Resuscytacji Krążeniowo-Oddechowej). Z tym, że bardzo często taka osoba jest zaklinowana w samochodzie i nie ma możliwości wydostać jej na zewnątrz bez specjalistycznych narzędzi hydraulicznych czy pneumatycznych. A żeby skutecznie przeprowadzić masaż serca, to osoba musi być na położona na podłożu "niesprężynującym", bo inaczej nie uciskamy serca, tyko "materac" pod tą osobą. Poza tym, gdyby udało nam się taką osobę wydostać z pojazdu (albo byłaby już poza nim - np. wyleciała) to prowadząc sztuczne oddychanie musisz wcześniej udrożnić drogi oddechowe (bez przyrządów to odgięcie głowy do tyłu), więc jakaś ingerencja w ułożenie kręgosłupa jest. Trzeba tylko pamiętać, że jak osoba poszkodowana nam "zaskoczy" to już głowy nie wolno ruszać. Do przyjazdu karetki i przekazania poszkodowanego należy podtrzymywać głowę uchyloną do tyłu.
Comment
-
Wasze wpisy przywołały okropne wspomnienia. Uczestniczyłem w wypadku, w którym udzielałem pierwszej pomocy drugiej osobie. Potężnego huku i widoku lecącego ciała po uderzeniu oraz tego martwego spojrzenia nie zapomnę pewnie nigdy. Wszystkie rady na sucho mają w założeniu kardynalny błąd, bo zakładają, że osobą pomagającą jest świadek wypadku. Ale zanim pojawią się świadkowie, to na miejscu są tylko uczestnicy. Te wszystkie rady o sprawdzeniu pulsu czy oddechu są kierowane do osób trzecich, które na chłodno do tego podchodzą. W powypadkowym szoku ma się całkowicie zaburzone czucie i myślenie. Dopiero Pani, która nadjechała przetłumaczyła mi, że kobieta, której udzielam pierwszej pomocy już oddycha, tylko jeszcze jest nieprzytomna. Jeśli miałbym coś radzić to najpierw dzwońcie po karetkę, potem rzućcie coś na drogę, żeby ją zablokować i dopiero udzielajcie pierwszej pomocy. Nie miałem czasu na zablokowanie czymś drogi, więc pomiędzy rozbitymi pojazdami przepychały się samochody i ciężarówki. Jeden kierowca ciężarówki utknął kołem kilkadziesiąt centymetrów od rannej osoby, bo moje nogi przeszkadzały mu w przejechaniu. Potem narobiło się wielu gapiów z czego jeden zaczął sobie zbierać elementy, które odpadły w całości. Tylko dwie osoby pomagały.
Uczcie się pierwszej pomocy, odświeżajcie wiedzę, bo nawet najbardziej nieudolna pomoc jest lepsza, niż jej brak. Ale najgorsze i tak przyjdzie dopiero po wypadku.
Comment
Comment