Czołem.
Od dawna, (ponad rok) kierownica była przekręcona w lewo o jakieś 22 stopnie. Mało ale już denerwująco.
Wymieniłem górne mocowania amorów z przodu, tuleje przedniego wahacza, końcówki drążków. Kupiłem nowe opony i stwierdziłem, że trzeba zrobić geometrię.
Ustawili wszystko pięknie, kierownica zrobiona na poziomicę. Po kilku (kilkunastu) kilometrach jakby głuche stuknięcie z przodu ( z prawej ?) i po chwili zauważam, że kierownica znów skrzywiona w lewo.
Następnego dnia wracam na sprawdzenie co jest. Fakt, lekko przestawiony prawy przód. Robią i jadę na próbę. Po 1000 metrów widzę, że kiera znowu przestawiona.
Wracam, sprawdzają, fakt lekko ruszone to robią jak trzeba. Wyjazd i znowu po niedługim czasie kiera 2 stopnie w lewo.
Za każdym razem wrażenia jazdy nie zmieniają się. Auto cały czas tak samo pewnie jedzie na wprost, żadnych tendencji do ściągania, również podczas przyspieszania jak i hamowania.
Przed chwilą znów byłem. Wjechałem na kanał z kierą 2 stopnie w lewo, prostujemy ją, sprawdzamy i... no przód ideał, tył minimalnie ucieka. Poprawiony, można jechać.
Wyjeżdżając tyłem trzeba 90 stopni skręcić. Skręcając słyszę z przodu (jakby z prawej) głuche stuknięcie. Ruszam do przodu a kierownica 2 stopnie w lewo, a jakże.
Twierdzą, że to maglownica na zębatkach ma luz. Trzeba ją zdemontować i reanimować. Ale żadnych luzów nie ma, nie ma nawet tych legendarnych stuków. Auto ma przejechane 1170 tysięcy i kiedyś było uderzone centralnie z tyłu.
Zderzak, pas tylny, klapa bagażnika były robione.
Co o tym myślicie? Na szarpakach nie ma luzów, W mocowaniach wózka są zamontowane tulejki, żeby właśnie samo się nie przestawiało.
Pamiętam, że kiedyś był jeszcze jakiś wątek o śrubie, trzymającej kołyskę czy coś takiego, którą trzeba było dokręcić bo stukała przy gwałtownym ruszaniu i hamowaniu ale nie mogę znaleźć tego.
Od dawna, (ponad rok) kierownica była przekręcona w lewo o jakieś 22 stopnie. Mało ale już denerwująco.
Wymieniłem górne mocowania amorów z przodu, tuleje przedniego wahacza, końcówki drążków. Kupiłem nowe opony i stwierdziłem, że trzeba zrobić geometrię.
Ustawili wszystko pięknie, kierownica zrobiona na poziomicę. Po kilku (kilkunastu) kilometrach jakby głuche stuknięcie z przodu ( z prawej ?) i po chwili zauważam, że kierownica znów skrzywiona w lewo.
Następnego dnia wracam na sprawdzenie co jest. Fakt, lekko przestawiony prawy przód. Robią i jadę na próbę. Po 1000 metrów widzę, że kiera znowu przestawiona.
Wracam, sprawdzają, fakt lekko ruszone to robią jak trzeba. Wyjazd i znowu po niedługim czasie kiera 2 stopnie w lewo.
Za każdym razem wrażenia jazdy nie zmieniają się. Auto cały czas tak samo pewnie jedzie na wprost, żadnych tendencji do ściągania, również podczas przyspieszania jak i hamowania.
Przed chwilą znów byłem. Wjechałem na kanał z kierą 2 stopnie w lewo, prostujemy ją, sprawdzamy i... no przód ideał, tył minimalnie ucieka. Poprawiony, można jechać.
Wyjeżdżając tyłem trzeba 90 stopni skręcić. Skręcając słyszę z przodu (jakby z prawej) głuche stuknięcie. Ruszam do przodu a kierownica 2 stopnie w lewo, a jakże.
Twierdzą, że to maglownica na zębatkach ma luz. Trzeba ją zdemontować i reanimować. Ale żadnych luzów nie ma, nie ma nawet tych legendarnych stuków. Auto ma przejechane 1170 tysięcy i kiedyś było uderzone centralnie z tyłu.
Zderzak, pas tylny, klapa bagażnika były robione.
Co o tym myślicie? Na szarpakach nie ma luzów, W mocowaniach wózka są zamontowane tulejki, żeby właśnie samo się nie przestawiało.
Pamiętam, że kiedyś był jeszcze jakiś wątek o śrubie, trzymającej kołyskę czy coś takiego, którą trzeba było dokręcić bo stukała przy gwałtownym ruszaniu i hamowaniu ale nie mogę znaleźć tego.
Comment