Witam, od kilku dni mam taką sytuację:
Po rozgrzaniu samochodu zaczyna mi mrygać kontrolka elektroniki, obroty zaczynają wariować, samochodem szarpie, choć nie w stopniu uniemożliwiającym jazdę, po kilku minutach kontrolka zapala się na stałe, obroty nie przekraczają 2200(tryb serwisowy?), jeszcze po jakimś czasie na wciąż zapalonej kontrolce obroty wracają całkowicie do normy, jeździ się normalnie, później kontrolka znów zaczyna mrygać, obroty szaleją, po czym gaśnie, wszystko wraca do całkowitej normy.
Cały proces trwa 40-50 minut od czasu pierwszego mrygania kontrolki.
Mechanik po podłączeniu do komputera znalazł błąd stwierdzający że to czujnik położenia wału, i że taki czujnik(oryginalny bo podobno nie ma zamienników) kosztuje 570zł.
Czy komuś zdażył się taki problem?
Jest jakieś tańsze rozwiązanie, czy rzeczywiście trzeba kupić oryginalny?
Po rozgrzaniu samochodu zaczyna mi mrygać kontrolka elektroniki, obroty zaczynają wariować, samochodem szarpie, choć nie w stopniu uniemożliwiającym jazdę, po kilku minutach kontrolka zapala się na stałe, obroty nie przekraczają 2200(tryb serwisowy?), jeszcze po jakimś czasie na wciąż zapalonej kontrolce obroty wracają całkowicie do normy, jeździ się normalnie, później kontrolka znów zaczyna mrygać, obroty szaleją, po czym gaśnie, wszystko wraca do całkowitej normy.
Cały proces trwa 40-50 minut od czasu pierwszego mrygania kontrolki.
Mechanik po podłączeniu do komputera znalazł błąd stwierdzający że to czujnik położenia wału, i że taki czujnik(oryginalny bo podobno nie ma zamienników) kosztuje 570zł.
Czy komuś zdażył się taki problem?
Jest jakieś tańsze rozwiązanie, czy rzeczywiście trzeba kupić oryginalny?
Comment