Miesiąc temu zamieniłem Granda na tourera. Grand by jeszcze pojeździł, ale zmieniłem pracę i samochód muszę mieć na codzienne dojazdy - 40 km tam i z powrotem a szkoda dla jednej osoby ganiać siedmiomiejscowy autobus.
Tourer 1.8 auto w wersji S (bida S nędzą), czyli najuboższy na rynek brytyjski. Jeżeli ktoś jest ciekawy dokładnej specyfikacji to proszę pytać.
GrandScenic to wersja 2 phase 2 (czyli poliftowa), 2.0 benzyna automat - 7 osobowy. Jak na tamte czasy w miarę bogata wersja, do najlepszej brakowało mu pakietu ESP, automatycznej klimatyzacji, czujników cofania, szyberdachu, skórzanych i podgrzewanych siedzeń i wbudowanej nawigacji. Na codzień by się jedynie przydało ESP. Czujniki cofania dorobiłem osobiście w obydwu pojazdach.
Teraz porównanie:
Co miał Scenic a brakuje mi w Hondzie:
- BEZPIECZEŃSTWO przy zamykaniu szyb. Scenic cofał szybę przy przeszkodzie, Honda utnie łapę;
- tempomat
- klawisz MUTE w audio,
- wyjmowanych tylnych foteli (de facto środkowych, tylne bagażnikowe były cały czas i się pięknie składały na płask)
- składanego przedniego siedzenia (oparcie się kładło w przód i można było wozić prawie 3 m przedmioty we wnętrzu auta,
- duża ilość schowków w samochodzie
- wygodniejsza pozycja kierowcy - w hondzie brakuje mi oparcia dla prawej nogi (auto z kierownicą poprawek stronie);
- możliwość pochylania oparć w środkowym rzędzie siedzeń a także ich przesuwania przód-tył
- prosty dostęp do wszystkich opcji komputera podróży;
- brak korka paliwa - miał genialną zastawkę otwieraną poprzez włożenie końcówki pompy do wlewu;
- porządnie hamował silnikiem (ale chyba przez to dużo palił)
- przycisk do blokowania tylnych szyb jednocześnie blokował otwieranie drzwi od środka;
- jako ciekawostkę podam, że było to auto bezawaryjne. Przez 7 lat posypały się linki ręcznego (tam był elektryczny ręczny), pękł przewód we wiązce drzwi kierowcy, co powodowało szwankowanie zamykania okna oraz rozciekła się chłodnica (możliwe że na skutek uderzenia kamieniem). Poza tym tylko wymiana zużywających się części, tarcz, klocków, przegubów kierowniczych itp.
Tuż przed sprzedażą zatarło się łożysko na McPershonnie i pękła sprężyna, ale to jest raczej wynikiem zimowego solenia dróg (tak, tu solą na potęgę, i samochody przez to rdzewieją na potęgę - a Scenic jakoś miał budę zdrową).
W czym Scenic był gorszy:
- potwornie ciężki prawie 1700 kg masy własnej. To się czuło przy przyspieszaniu i hamowaniu;
- potworny żarłok, miasto 12l/ na setkę, poza (przy jedzie nie szybciej niż 115km/h) to minimum 8.5;
- Francuzi fatalnie napisali aplikację do konwersji km na mile, np tempomat był nastawiany co 2km/h a milach to dawało efekt opłakany - raz przeskakiwał co jedną milę, raz co dwie. I przy okazji w wersji w milach zabrali chwilowe spalanie. Po przełączeniu wskaźników na km wszystko działało jak trzeba;
- czterobiegowa skrzynia DPO nie była najlepszym rozwiązaniem dla tego auta. Na czwórce obroty silnika były za wysokie;
- bardzo słabo nagrzewał przestrzeń na nogi, część powietrza było rozprowadzana kanałami na nogi pasażerów z tylu.
- nie można było uzyskać płaskiej podłogi po złożeniu siedzeń - nastoletni syn jak zauważył tą opcje w hondzie to od razu pomyślał o możliwości spania w hondzie - ciekawie czy miał na myśli spanie w pojedynkę ;-)
- nie miał pakietu ESP, ASR oraz ciut gorzej działał w nim Brake Assist (masa pojazdu)
- był głośniejszy w środku, Hondę jest cichutka,
- miał trójkątne stałe szybki w przednich drzwiach, lubiły się paćkać wodą podczas deszczu, co uniemożliwiało spoglądanie przez lusterka boczne; poza tym rano przy zaparowanych od zewnątrz szybach w każdym normalnym samochodzie można otworzyć i zamknąć okna w celu usunięcia kondensacji. Z wyjątkiem scenica,
- nie miał 3 błysków kierunkowskazem po szturchnięciu wajchy,
- montaż bagażnika dachowego trwał wieki
Jak mi się jeszcze coś przypomni, to dopiszę.
Tourer 1.8 auto w wersji S (bida S nędzą), czyli najuboższy na rynek brytyjski. Jeżeli ktoś jest ciekawy dokładnej specyfikacji to proszę pytać.
GrandScenic to wersja 2 phase 2 (czyli poliftowa), 2.0 benzyna automat - 7 osobowy. Jak na tamte czasy w miarę bogata wersja, do najlepszej brakowało mu pakietu ESP, automatycznej klimatyzacji, czujników cofania, szyberdachu, skórzanych i podgrzewanych siedzeń i wbudowanej nawigacji. Na codzień by się jedynie przydało ESP. Czujniki cofania dorobiłem osobiście w obydwu pojazdach.
Teraz porównanie:
Co miał Scenic a brakuje mi w Hondzie:
- BEZPIECZEŃSTWO przy zamykaniu szyb. Scenic cofał szybę przy przeszkodzie, Honda utnie łapę;
- tempomat
- klawisz MUTE w audio,
- wyjmowanych tylnych foteli (de facto środkowych, tylne bagażnikowe były cały czas i się pięknie składały na płask)
- składanego przedniego siedzenia (oparcie się kładło w przód i można było wozić prawie 3 m przedmioty we wnętrzu auta,
- duża ilość schowków w samochodzie
- wygodniejsza pozycja kierowcy - w hondzie brakuje mi oparcia dla prawej nogi (auto z kierownicą poprawek stronie);
- możliwość pochylania oparć w środkowym rzędzie siedzeń a także ich przesuwania przód-tył
- prosty dostęp do wszystkich opcji komputera podróży;
- brak korka paliwa - miał genialną zastawkę otwieraną poprzez włożenie końcówki pompy do wlewu;
- porządnie hamował silnikiem (ale chyba przez to dużo palił)
- przycisk do blokowania tylnych szyb jednocześnie blokował otwieranie drzwi od środka;
- jako ciekawostkę podam, że było to auto bezawaryjne. Przez 7 lat posypały się linki ręcznego (tam był elektryczny ręczny), pękł przewód we wiązce drzwi kierowcy, co powodowało szwankowanie zamykania okna oraz rozciekła się chłodnica (możliwe że na skutek uderzenia kamieniem). Poza tym tylko wymiana zużywających się części, tarcz, klocków, przegubów kierowniczych itp.
Tuż przed sprzedażą zatarło się łożysko na McPershonnie i pękła sprężyna, ale to jest raczej wynikiem zimowego solenia dróg (tak, tu solą na potęgę, i samochody przez to rdzewieją na potęgę - a Scenic jakoś miał budę zdrową).
W czym Scenic był gorszy:
- potwornie ciężki prawie 1700 kg masy własnej. To się czuło przy przyspieszaniu i hamowaniu;
- potworny żarłok, miasto 12l/ na setkę, poza (przy jedzie nie szybciej niż 115km/h) to minimum 8.5;
- Francuzi fatalnie napisali aplikację do konwersji km na mile, np tempomat był nastawiany co 2km/h a milach to dawało efekt opłakany - raz przeskakiwał co jedną milę, raz co dwie. I przy okazji w wersji w milach zabrali chwilowe spalanie. Po przełączeniu wskaźników na km wszystko działało jak trzeba;
- czterobiegowa skrzynia DPO nie była najlepszym rozwiązaniem dla tego auta. Na czwórce obroty silnika były za wysokie;
- bardzo słabo nagrzewał przestrzeń na nogi, część powietrza było rozprowadzana kanałami na nogi pasażerów z tylu.
- nie można było uzyskać płaskiej podłogi po złożeniu siedzeń - nastoletni syn jak zauważył tą opcje w hondzie to od razu pomyślał o możliwości spania w hondzie - ciekawie czy miał na myśli spanie w pojedynkę ;-)
- nie miał pakietu ESP, ASR oraz ciut gorzej działał w nim Brake Assist (masa pojazdu)
- był głośniejszy w środku, Hondę jest cichutka,
- miał trójkątne stałe szybki w przednich drzwiach, lubiły się paćkać wodą podczas deszczu, co uniemożliwiało spoglądanie przez lusterka boczne; poza tym rano przy zaparowanych od zewnątrz szybach w każdym normalnym samochodzie można otworzyć i zamknąć okna w celu usunięcia kondensacji. Z wyjątkiem scenica,
- nie miał 3 błysków kierunkowskazem po szturchnięciu wajchy,
- montaż bagażnika dachowego trwał wieki
Jak mi się jeszcze coś przypomni, to dopiszę.