Ogłoszenie

Collapse
No announcement yet.

Blondyna!!!!

Collapse
X
 
  • Filter
  • Czas
  • Show
Clear All
new posts

  • Blondyna!!!!

    Stoję sobie ostatnio spokojnie w kolejce do kasy w Carrefourze. Stoję sobie .... stoję... Nagle zauważam przy drugiej kasie, wpatrzoną we mnie i uśmiechającą się się DO MNIE blondynę. Ale jaką blondynę Mówię Wam - Karaiby, słońce, plaża, Bacardi...! Ostatnio ładne dziewczyny się do mnie tak uśmiechały, gdy przytaszczyłem do akademika, na drugi dzień po imprezie, skrzynkę zimnego piwa. Ale to było 10 lat temu... Ta jednak uśmiechała się do mnie przyjaźnie nawet bez piwa. Jakaś taka znajoma mi się przez chwilę wydała ale nie mogłem sobie przypomnieć skąd... Pewnie podobna do jakiejś aktorki... Powoli budził się we mnie głęboko uśpiony instynkt łowcy. Mieszanka adrenaliny i testosteronu wypełniały mój organizm. To one kazały mi bez zastanowienia zapytać:
    - Przepraszam, czy my się skądś nie znamy?
    Wypadło nawet nieźle. Lala połknęła haczyk. Jej reakcja była szybka, uśmiech bez zmian:
    - Nie jestem pewna, ale chyba jest pan ojcem jednego z moich dzieci.....
    Mówi się, że ludzki umysł potrafi w sytuacjach ekstremalnych pracować nie gorzej od komputera. Mój był w tej sekundzie w stanie konkurować z najlepszymi. Po chwili miałem wydruk. Zawsze używam gumek. Zdrada małżeńska jest już sama w sobie wydarzeniem szargającym nerwy szanującego się mężczyzny. Po co ją jeszcze dodatkowo komplikować? Mój komputer pokładowy przypomniał mi tylko trzy przypadki, które były odstępstwem od tej zasady. Koleżanka z pracy, na szczęście tak brzydka, tak że sama jej twarz była najlepszym zabezpieczeniem. Koleżanka żony z pracy, na szczęście po takim alkoholu, że mi nie do końca ... tego... Pozostała tylko jedna możliwość kiedy mogłem sobie strzelić dzidziucha na boku. Nie omieszkałem podzielić się tą radosną nowiną z matką mojego nieślubnego dziecka i setką kupujących przy okazji:
    - Już wiem, Pani musi być tą stripteaserką, którą moi koledzy zamówili na mój wieczór kawalerski przed 8-ma laty. Pamiętam, że za niewielką dodatkową opłatą zgodziła się pani wtedy robić TO ze mną na stole w jadalni na oczach moich klaszczących kolegów i tak się pani przy tym rozochociła, że na koniec za darmo zrobiła im pani wszystkim po lodziku!!!
    Zaległa całkowita cisza. Nawet kasjerki przestały pracować. Wszyscy wpatrywali się na przemian we mnie i w czerwieniącą się coraz bardziej ślicznotkę. Kiedy osiągnęła kolor znany w kręgach muzycznych jako Deep Purple wysyczała przez śliczne usteczka:
    - Pan się myli, jestem wychowawczynią pana syna z 2b

  • #2
    Ale wtopa

    Comment


    • #3
      ups!!!!! Deep Purple

      Comment


      • #4
        zajebi.... hahaha

        Comment


        • #5
          hahaha dobre

          Comment


          • #6
            szacenuk 100% akcja życia

            Comment


            • #7
              mega To się nazywa trzeźwe myślenie hahaha ;]

              Comment


              • #8
                Ale masakra Na początku też bym myślał że chodzi o coś innego.

                Comment


                • #9
                  Żart czy prawda?:>

                  Comment


                  • #10
                    no to wtopa na maxa ale też dzieciak bedzie miał względy u wychowawczyni
                    Last edited by pain; 15-02-2010, 21:14.

                    Comment


                    • #11
                      Haahaha jaka sytuacja! Ale przyznam, że miałam podobną.

                      Comment


                      • #12
                        może po tej akcji pani będzie jako czwarty przypadek
                        MOJA CZARNULA - http://www.civicforum.pl/showthread....455#post240455

                        Comment


                        • #13
                          Miałem trochę podobnie.Kiedyś mieliśmy na serwisie włamanie,policja zbierała ślady i nie mogliśmy tam wejść.Poszedłem więc sobie na salon żeby napić się kawy.
                          Siedział tam klient u którego wymieniałem potrzaskaną miskę oilejową,usiadłem obok niego ,wziąłem gazetę i czytam. Pamiętałem że nie zgodził się na nową,tylko przywiózł ze sobą jakiegoś pospawanego grata.Nagle bez żadnego wstępu odzywa sie do mnie słowami " jak pan będzie odbierał auto ,to niech pan sprawdzi,bo te huye założyli mi używaną miskę i teraz cieknie".
                          Facet mnie po prostu nie poznał...

                          Comment


                          • #14
                            I co potem było?
                            Naprostowałeś klienta, czy tradycyjny spokój - bo klient ma zawsze rację?

                            Comment


                            • #15
                              Wyszedłem potem żeby być przy wydaniu auta ,stałem i gapiłem się na niego tak bezczelnie jak tylko się dało i nie tylko ja.Myślę że nie trzeba było nic mówić bo gościu się jąkał.
                              Sumienie miałem czyste,bo ciekło z półosi

                              Comment

                              Working...
                              X